Mogłoby się wydawać, że pisanie o książkach wydanych przed wojną jest bezsensowne: niewiele bibliotek ma je w swych zasobach, nie wszystkie antykwariaty je sprzedają, a jak już są – to drogie.
A jednak warto. Dla takich książek jak „Yellowstone” Władysława Szafera warto. Warto dla tej pięknej i innej niż obecnie polszczyzny, warto dla przedwojennej wiedzy Polaków o świecie. Warto dla żarliwości, z jaką autorzy tych książek wykładali swe racje. Nie inaczej jest w przypadku Profesora Szafera.
Niepozorna książeczka „Yellowstone. Kraj gorących źródeł i niedźwiedzi” wydanej w 1929 r. (Książnica Atlas, Lwów – Warszawa) jest zapisem podróży Władysława Szafera po najstarszym na świecie parku narodowym. To opis świata przyrody i procesu jego tworzenia, jak i pierwszych lat jego funkcjonowania. Sens opisywania Parku Yellowstone prof. Szafer – prekursor ochrony przyrody w Polsce i na świecie, miłośnik Tatr oraz inicjator i współzałożyciel pierwszych parków narodowych na ziemiach Niepodległej Polski – wyjawia na samym początku słowami: „Bodźcem do napisania jej była chęć dania polskiej młodzieży lektury interesującej i pouczającej, polskim zaś ‘ochroniarzom’przyrody, borykającym się często w walce o swe ideały z oportunizmem i niezrozumieniem społeczeństwa, zachęty do wytrwania w pracy nad zrealizowaniem w Polsce Parków Narodowych”.
Rok 1929! Okazuje się, że już wtedy część społeczeństwa nie rozumiała istoty ochrony przyrody. Na szczęście byli tacy, jak autor książki i jemu podobni, którzy się tym nie przejmowali i wytrwale pracowali na rzecz przyrody i propagowali jej ochronę.
Twierdzi prof. Szafer, że idea powołania Parku Narodowego Yellowstone powstała „tak oto, w prosty sposób, przy biwaku, w puszczy leśnej, jako naturalny odruch duszy zdrowych jankesów, którzy przez kilka miesięcy na nasiąkali bezpośredniemi wrażeniami, doznawanemi przez nich co dnia na widok uroczysk nietkniętej jeszcze przez człowieka przyrody” [we wszystkich cytowanych fragmentach pisownia oryginalna – KM]. Z dzisiejszej perspektywy wiemy, że popełnił Profesor pewną naiwność twierdząc, że „dokonała się cudowna przemian: z niszczyciela i eksploratora narodził się obrońca piękna pierwotnej przyrody”. Dzisiaj wiemy, że skala tej zmiany nie jest taka, jakby tego chciał autor. Optymizm prof. Szafera jest jednak jak najbardziej uzasadniony, bo przybył do USA kilkadziesiąt lat po utworzeniu Parku (1 marca 1872r.) i mógł obserwować pierwsze efekty skutecznego zarządzania tymi zasobami. A Park działa do dziś.
Profesor objaśnia szatę roślinną i świat zwierzęcy i ciekawostki geologiczne Parku, wspomina o prawowitych indiańskich mieszkańcach tych terenów (pisanych jako Indjanie), oddając im swój szacunek i uznanie.
Ba, prof. Szafer podpatruje wszelkie zagadnienia organizacyjne mając nadzieję, że staną się one standardem w zarządzaniu polskimi parkami narodowymi. Pisząc o tym nie ogranicza się do suchych faktów, a dzieli się swoimi emocjami, które tylko prawdziwy przyrodnik jest w stanie wyrazić.
Władysław Szafer, jak na przyrodnika przystało, jest bystrym obserwatorem i wspaniałym narratorem. Niezwykle trafnie oddaje sprawy związane z różnymi aspektami ochrony przyrody. Wiele z poruszanych spraw może być do dziś ostrzeżeniem przed nierozważnymi decyzjami. ”W r. 1882-ym [dyrektorem Parku – KM] został P.A. Conger z Jowa. Trudno byłoby naleźć człowieka, stanowiącego silniejszy pod każdym względem kontrast w porównaniu z poprzednikiem. Zimny, wyrachowany, bez entuzjazmu i miłości dla Parku, bez energji i ambicji. Rezultat tego nieszczęsnego następstwa nie dał na siebie długo czekać. Pomijając niedołęstwo w ogólnej administracji Parkiem, Conger wprowadził w życie nieszczęsną myśl oparcia rozwoju parku o prywatną Kompanję Parkową (Yellowstone Park Improvement Comany) która, łamiąc obowiązującą ustawą, wyjednała dla siebie w Waszyngtonie przywilej objęcia w p r y w a t n e posiadanie powierzchni 4.400 akrów (178 ha), rozrzuconych po obszarze całego Parku, w głównych punktach. Łudzono się nadzieją, że prywatne towarzystwo , złożone z ludzi interesu, dla własnej korzyści będzie chronić przyrodę rezerwatu i utrzymywać straż parkową. W rzeczywistości dla owej sławetnej kompanji były idealne cele Parku czemś zgoła ubocznem, a głównem jej zadaniem stało się wyzyskiwanie otrzymanych praw dla celów materialnych”.
Chce Profesor Szafer czytelnikom swego „Yellowstone” wszczepić zamiłowanie do tej formy ochrony przyrody, stąd obszerne rozdziały „Czem jest Yellowstone dla Amerykanów?” oraz „Czem stał się Yellowstone dla świata?”.
W tym pierwszym przywołuje obszerny fragment książki „The Rock Mountain National Park” z 1924 r. autorstwa Enosa A. Millsa, twórcy ochrony przyrody w Ameryce i autora książek o amerykańskich rezerwatach, który wskazuje, że działanie na rzecz ochrony przyrody to działanie patriotyczne (!), który tłumaczy pozaprzyrodnicze aspekty tej ochrony: zdrowotne, społeczne, edukacyjne, a nawet rolę w kształtowaniu amerykańskiego charakteru narodowego. Pisze on m.in.: „Mieć i utrzymywać Parki Narodowe to najwyższe powszechne dobro. Przyroda nigdy nie zawiedzie ludu, który ochrania jej pierwotne piękno. Dług nasz wobec wszystkich czcigodnych zmarłych, obowiązek nasz względem szacownej teraźniejszości i powinność nasza w obliczu chlubnej przyszłości, wszystko to jednoczy się tu razem – i my wraz uczczeni jesteśmy, uświetniając tę ziemię pięknemi, użyczającemi natchnienia Parkami”.
Profesor Szafer nie ukrywa, że Yellowstone powinien być inspiracją do tworzenia i zarządzania polskimi parkami narodowymi, m.in. Tatrzańskiego. Pisze Profesor: „Niema chyba dziś w Polsce człowieka, któryby nie słyszał o przyszłym Parku Narodowym w Tatrach. Idea ta ma za sobą opinję niemal całego polskiego społeczeństwa, a odosobnione głosy przeciwne są wyrazem niezrozumienia dróg realizacji Parku lub mają swe źródło w fałszywem przypuszczeniu, że utworzenie z Tatr Parku Narodowego przyniesie krzywdę miejscowej ludności góralskiej, że usunie z Tatr tak silnie zrośnięte z pejzażem tych gór pasterstwo wraz z od wieków tu osiadłym bacą i juhasem. Obawy te zgoła nieuzasadnione, a opierają się na czczych wymysłach ludzi, którzy nie dorośli do zrozumienia prawdy, którą rozumieją w s z y s c y obywatele w Ameryce, że Park Narodowy ‘odpowiednio przysposobiony’, jest źródłem szczęścia i bogactwa narodowego. Park Narodowy w Tatrach będzie polskim Yellowstone!”.
Przypomina, że każda – najsłuszniejsza nawet – idea, by została wdrożona w życie, musi mieć wsparcie opinii publicznej. Stąd, jak to określa, potrzeba propagandy dziennikarskiej i powszechnej edukacji społeczeństwa. „Ochrona zwierząt w Parku polega nietylko na zakazach, karach za ich przekraczanie i pracy fachowej straży, lecz również na budzeniu zainteresowania sprawami ochrony zwierząt u turystów”.
Dlaczego Profesor tak wielkie znaczenie przykłada do tworzenia parków narodowych? Dlaczego Yellowstone wzbudził u niego taki zachwyt? „Parki narodowe są najlepszą cząstką kraju; zawierają dzierżawy prastarego piękna ziemi; tętnią jeszcze prymitywną muzyką bytu. Jeśli chcemy wydawać dalej wielkich mężów i niewiasty, konieczne jest zachowanie puszcz naszych w nienaruszonym stanie. W malowniczych tych parkach dziatwa, igrając, przysłuchiwać się będzie i poddawać pełnej nadziei i natchnionej mowie przyrody. Życie na powietrzu kształtuje charakter”.